Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej Rozumiem

Sukces naszej wyprawy w Pakistanie! Jest nowa droga na dziewiczym szczycie!

2015-09-08
Autor: paszcz
Po półtora dnia wspinaczki, 6 września 2015, cały zespół Tagas Expedition w składzie Maciek Bedrejczuk, Maciek Janczar, Tomek Klimczak i Marcin Wernik stanął na wierzchołku dziewiczego szczytu o wysokości 5809 mnpm (Lachit Valley, Pakistan), wytyczając na północnej ścianie drogę Rolling (D)Ice o długości 1450 m i trudnościach ED1/2 AI5, 80st, M5. Zespół musiał się zmierzyć z twardym lodem, nieplanowanym biwakiem w płachtach NRC i śnieżnym załamaniem pogody drugiego dnia wspinaczki, które trwało aż do powrotu do bazy. Cała akcja górska trwała 3 dni od wyjścia z bazy do powrotu. Nazwa szczytu zostanie wybrana przez darczyńców, którzy wsparli wyprawę na portalu PolakPotrafi.

Jak relacjonują uczestnicy: "Wystartowaliśmy z bazy w piątek 4 września w południe, otrzymawszy wcześniej dobrze zapowiadającą się prognozę pogody na kilka dni. Wpierw podeszliśmy po lodowcu do wysokości 5000 m npm, do miejsca biwaku naszej poprzedniej próby, gdzie rozstawiliśmy namioty. Następnego dnia wcześnie rano ruszyliśmy do akcji najpierw pokonując na lotnej asekuracji kilkaset metrów twardego lodu. Potem nastromienie wzrosło i zaczęliśmy się asekurować na sztywno, przechodząc najpierw stromy lodowy kuluar o nachyleniu do 80 stopni, a następnie kilka wyciągów mikstowo-lodowych, które wyprowadziły nas do pobocznej grani. Tu zastał nas zmierzch i już po ciemku przeszliśmy dwa niełatwe mikstowe wyciągi. Ze względu na późną porę i zmęczenie oraz nieznajomość terenu podjęliśmy decyzję o przeczekaniu nocy na małej półeczce bez sprzętu biwakowego, próbując zachować resztki ciepła. Niestety w środku nocy zaskoczył nas mroźny wiatr oraz intensywny opad śniegu, który jak się okazało miał trwać jeszcze dwa dni. Rano decyzja o dalszym kontynuowaniu ataku nie była łatwa, jednakże nieodległa grań skłoniła nas do dalszej wspinaczki. Po kilku wyciągach między innymi po bardzo cienkiej i kruchej polewie lodowej osiągnęliśmy grań podszczytową. Tu okazało się, że od szczytu odgradza nas spory uskok i musimy dalej kontynuować wspinaczkę z asekuracją. W końcu znaleźliśmy się na polach śnieżnych, po przejściu których o godzinie 15.00, 6 września w całkowitej mgle zdobyliśmy wierzchołek. Po wykonaniu kilku zdjęć na szczycie rozpoczęliśmy powrót granią przez uskok, a następnie zjazdy drogą. Zjeżdżaliśmy w nieustającym opadzie śniegu i lawinach pyłowych potęgujących odczucie zimna. Zjazdy zakładaliśmy przede wszystkim z "abałakowów", ale też kilku szabli śnieżnych i stanowisk z haków. W środku nocy o 2.30 wymarznięci i zmęczeni znaleźliśmy się w namiotach, a następnego dnia w dalszym załamaniu pogody zeszliśmy do base campu. Kolejny ranek, jak na złość przywitał nas piękną, słoneczną pogodą. Uważamy, że przebyta przez nas droga mogłaby być poważnym i wymagającym klasykiem w Alpach, stąd propozycja wyceny ED1/2. Przed nami jeszcze ponad dwa tygodnie w dolinie i liczymy na zdobycie kolejnych dziewiczych szczytów. Nasza wyprawa nie odbyłaby się bez wsparcia Polskiego Związku Alpinizmu, Fundacji Kukuczki i darczyńców z portalu PolakPotrafi. Dziękujemy!"[