Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej Rozumiem

Przejście Grani Głównej Tatr

2016-07-28
Autor: Zarząd

W dniach 21-25 lipca, w 106 godzin i 38 minut Artur Paszczak wraz z Adamem Pieprzyckim przeszli Grań Główną Tatr od przełęczy Zdziarskiej do Huciańskiej ustanawiając zespołowy rekord szybkości. Wsparcie podczas biwaków zapewniła im grupa: Alicja Paszczak, Tadek Grzegorzewski i Leszek Gliziński.

Serdecznie gratulujemy sukcesu!

Zarząd i Klubowicze KW Warszawa

 

(Poniżej krótki opis przejścia autorstwa Artura Paszczaka)

 

Biwaki (kolejno):

1. W Siwej Kotlinie pod Jaworową Przełęczą (wsparcie Alicja i Leszek)
2. W Żelaznej Kotlinie pod Zachodnimi Żelaznymi Wrotami (wsparcie również Alicja i Leszek)
3. W kotlince pod Zadnim Mnichem (wsparcie Alicja i Tadek)
4. Na Jamnickiej Przełęczy (wsparcie Alicja).
Wykorzystane depozyty: Wschodnia Rumanowa Przełęcz i Żabia Przełęcz Wyżnia – łącznie litr soku i butelka wody, kilka batonów. Na Kasprowy mieliśmy dostarczone buty biegowe i kijki, tam też przez 1,5h przeczekiwaliśmy burzę wypijając po piwku i zjadając obiad w barze.

Grań, co do zasady, pokonywaliśmy według opisu Janusza Kurczaba z książki "Najpiękniejsze szczyty...", wchodząc co najmniej na wszystkie wytłuszczone punkty topograficzne według opisu autora. Maks. pokonane trudności to V- na Małym Ganku, przeszliśmy oczywiście grań Ostrego, uskok Krzesanego Rogu i Rówienkowej Turni, uskok Żłobistego i Wysokiej, czy uskok Małej Śnieżnej Kopy. Zjechaliśmy wszystkimi standardowo tak pokonywanymi uskokami.

Pogoda:

dzień pierwszy - bardzo zimno, mokro, początkowo zachmurzenie potem częściowo słonecznie.
dzień drugi i trzeci - piękna, słoneczna pogoda.
dzień czwarty - od południa burze i ulewy, wieczorem wiatr i mgła, zimno
dzień piąty - krążące burze, ale zmokliśmy dopiero pod koniec.

Przebieg akcji:

1. start 3.05
2. przejście Tatr Bielskich – 5 godz. 23 min (3:05 - 8:28)
3. przejście Tatr Wysokich - 76 godz. (8:28 - 12.21 + 2 dni)
4. przejście Tatr Zachodnich - 25 godz. 23 minuty (12:21 - 13:44 + 1 dzień i 1,5 godz. przerwa na Kasprowym)
5. koniec 13:44
Łącznie 106 godzin 38 minut.
 
GGT pion 2
Wejście w Komin Martina na MSW (fot. Artur Paszczak)

Nieśliśmy ok 8 kg plecaki ze sprzętem wspinaczkowym (asekurowaliśmy się na kilku odcinkach), ubraniem, szturmżarciem i co najważniejsze wodą (2,5-3l na dzień). W dwóch miejscach (WRPrz i Żabi Koń) mieliśmy zostawione z wcześniejszych prób soczki Tymbark 0,5l oraz butelkę wody, której jednak z powodu wczesnej pory nawet nie wykorzystaliśmy w całości. (Gwoli zupełnej ścisłości - mieliśmy jeszcze butelkę wody schowaną na ZŻWr oraz wodę i szturmżarcie pod Zadnim Mnichem. Oba depozyty, pomyślane jako awaryjne zabezpieczenie, okazały się jednak niepotrzebne i nie zostały wykorzystane, bo wypadły w miejscach biwaków, gdzie dotarła grupa wspierająca). Po wcześniejszych próbach w pełnym rynsztunku (bez wsparcia czy depozytów) przekonaliśmy się, że szybkie przejście grani w czasie choćby nawiązującym do rekordowych przejść Włodka Cywińskiego i Krzyśka Żurka (notabene sprzed 40 lat!) jest nierealne. Dlatego zdecydowaliśmy się na ustępstwo stylowe w rodzaju tego, jakie stosowali Włodek i Krzysiek. Wiemy, że nie jest to ideał przejścia, ale po prostu było to wszystko, na co nas było stać, lepiej nie potrafiliśmy. Chcemy to bardzo mocno podkreślić, że jeśli ktoś uznaje nasz styl na ułomny to ma rację, ale nic nie stoi przecież na przeszkodzie, aby go poprawił.

GGT Paszcz

Adam na grani Rumanowych Czub (fot. Artur Paszczak)

Nawiązanie do czasów dwóch starych wspomnianych wyżej Mistrzów nie powiodło się. Zaważył pierwszy dzień - błoto w Bielskich, zimno, mokra skała. Straciliśmy tego dnia ok 5-6 godz w stosunku do planu. Ponadto prognoza wskazywała na kolejny dzień opady i spodziewaliśmy się wycofu (stąd wcześniejszy biwak), ale ku naszemu zaskoczeniu przyszła lampa! 2 i 3 dzień był bardzo udany. Jednak choć na niektórych odcinkach byliśmy tak samo szybcy jak Włodek, to per saldo "dołożył" on nam cały dzień! Czas Krzyśka Żurka jest natomiast czasem z innej planety. My, pomimo naszych laurów ultra maratonów, treningów, becków i odżywek, okazaliśmy się za słabi, aby myśleć o poprawieniu tamtych rekordów, nawet zbiegnięcie z przedostatniego szczytu grani, Białej Skały, zajęło nam prawie dwukrotnie więcej niż Włodkowi. Na otarcie łez przypadł nam jedynie rekord zespołowy. Pozostaje nam tylko z wielką pokorą schylić głowy i wyrazić swój najwyższy podziw.

Serdecznie dziękujemy za pomoc naszej grupie wspierającej, szczególnie Alicji, za tytaniczną wręcz robotę. Dziękujemy też napotkanym znajomym i nieznajomym, którzy pozwolili nam pociągnąć łyka ze swoich camelbaków. Były to niezwykle miłe gesty.

Przygotowania i próby zajęły nam 4 sezony. Była to nasza trzecia próba - poprzednie zakończyły się odpowiednio na Białej Ławce (po moim odpadnięciu z blokiem i pęknięciu 5 kręgów), i Litworowej Przełęczy z powodu słabego tempa i odparzenia (moich) stóp. Obaj z Adamem uważamy Grań za naszą najtrudniejszą drogę, ale też za rzecz absolutnie wyjątkową. To przejście pozostanie w naszej pamięci jak żadne inne.

Nasze przejście, jakkolwiek chrome, dedykujemy wizjonerowi Grani, naszemu wielkiemu koledze, który zagrzewał nas do kolejnych prób, doradzał i wspierał, a który nie doczekał, by nam pogratulować - Włodkowi Cywińskiemu.
 

Artur Paszczak


Dyskusja o tym artykule liczy już 22 postów. Zobacz ją na forum.