Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej Rozumiem


Moje uboczne a propos
Remuszko, (Członek ŚP), 29.01.2018 17:16 Uważam najkategoryczniej (bezwyjątkowo), że odpowiedzialni rodzice dzieci (zwłaszcza kilkorga, zwłaszcza kilkuletnich) nie powinni nigdy uprawiać wspinaczki ani innych pasji grożących śmiercią. Słowo "nigdy" wytłuszczam i absolutyzuję.
Stanisław Remuszko
[email protected], 504-830-131
https://www.bcc.org.pl/wp-content/uploads/25_styczen.pdf
   
Jusza, 29.01.2018 19:30 /* wątek przeniesiony z HP, gdyż temat w istocie wspinaczkowy */
Kajman, 29.01.2018 20:19 Nie powinni też jeździć samochodem, przechodzić przez ulicę itp. Nie popadajmy w paranoję i nie ekstrapolujmy zimowego himalaizmu na całe wspinanie.
Grzegorz Rapacz, (Gość), 29.01.2018 20:52 W takim razie wyrzucą mnie z klubu jeśli postulaty zakazu wspinania dla pobierających 500+ przejdą... :D
Michał Waś, (Gość), 29.01.2018 21:16 ciekawa logika ale w związku z tym należy wszystkich posiadających potomstwo usunąć z wojska, policji, straży pożarnej, GOPR, TOPR, kopalni, hut, kutrów, platform wiertniczych itp a o zgrozo do poruszających się po Warszawie rowerzystów posiadających dzieci to chyba trzeba by strzelać ;)

 
Tomasz Stanek, (Gość), 29.01.2018 21:23 Czyli pasjonaci sportów ekstremalnych, nazwijmy to, powinni z nich zrezygnować w sytuacji, kiedy pojawiają się w ich życiu dzieci? Wszystkich sportów ekstremalnych czy wybranych, gdzie ryzyko przekracza określony poziom. Gdzie jest granica? Lepszy rodzic sfrustrowany czy taki, który podejmuje jakieś ryzyko? 
W przypadku śmierci rodzica, zazwyczaj dzieci sobie poradzą i tak, lepiej lub gorzej - czy dobro dzieci, rozumiane jako poziom życia (emocjonalny, materialny) powinno jednoznacznie górować nad potrzebami rodziców? Do jakiego stopnia? 

Moim zdaniem nie ma właściwej (i niewłaściwej) odpowiedzi na te pytania - każdy rodzic musi podejmować takie decyzje indywidualnie, zgodnie ze swoim sumieniem, priorytetami i świadomością konsekwencji.
MaciekZ, 29.01.2018 22:10 Myślę że problem pojawił się nie dlatego że zginął mąż i ojciec, ale że - jak się okazuje - nie zadbał o swoją rodzinę i teraz pojawia się potrzeba publicznej zbiórki.
Nie mówię że to źle że ludzie chcą pomóc natomiast chyba o takie rozważanie za i przeciw w relacji "pasja vs rodzina" chodzi. I o tyle zgadzam się z tostem że nie da się chyba tu jakoś uniwersalnie zadecydować jak być powinno.
Icefall, 30.01.2018 00:38
Remuszko, 29.01.2018 17:16 napisał(a):
Uważam najkategoryczniej (bezwyjątkowo), że odpowiedzialni rodzice dzieci (zwłaszcza kilkorga, zwłaszcza kilkuletnich) nie powinni nigdy uprawiać wspinaczki ani innych pasji grożących śmiercią. Słowo "nigdy" wytłuszczam i absolutyzuję.

Przykro mi to pisać, ale komentarz jest mocno 'onetowy'. Zgadzam się ze wszystkimi przedpiścami. 
Kajman, 30.01.2018 11:47 Proponuję przenieść to z powrotem do HP. Tam jest tego miejsce.
Jusza, 30.01.2018 11:54 Kajmanie, etyka wspinania to ważna część wspinania.

 
Remuszko, (Członek ŚP), 30.01.2018 12:47 Zaprezentowałem wyłącznie własny prywatny punkt widzenia. Całkowicie zgadzam się z Szanownym Kolegą "tostem".
R. 
olorin, 30.01.2018 22:44 > Słowo "nigdy" wytłuszczam i absolutyzuję.

> Zaprezentowałem wyłącznie własny prywatny punkt widzenia

Jaki jest zatem sens tej absolutyzacji?
Remuszko, (Członek ŚP), 31.01.2018 01:34
"Moim zdaniem nie ma właściwej (i niewłaściwej) odpowiedzi na te pytania - każdy rodzic musi podejmować takie decyzje indywidualnie, zgodnie ze swoim sumieniem, priorytetami i świadomością konsekwencji"
Ośmielę się dodać, że to jest punkt widzenia SR, siedemdziesięciolatka, który pół wieku temu robił różne głupstwa w Tatrach. W tym wieku nowych dzieci raczej mieć już nie będę, a gdy znowuż przed laty mogłem je mieć, ani trochę nie myślałem o śmierci. Innymi słowy, niektórzy młodzi ludzie mogą co najwyżej przejąć się opinią starego zgreda i powstrzymać się od śmiertelnych pasji - albo machnąć na nią ręką i wspinać się w najlepsze. Siedemdziesięciolatek namawiałby delikatnie, aby wtedy nie płodzili dzieci. 
kwieciński, 01.02.2018 13:13 Sam zrezygnowałem na 10 lat ze wspinania ze względu na dzieci, a i teraz staram się nie podejmować nadmiernego ryzyka (wiem - to dyskusyjna sprawa, ale wszyscy wiemy o co chodzi), niemniej nie odważyłbym się nikomu tak kategorycznie odradzać wspinania, czy innej pasji. Może to kwestia wieku, do siedemdziesiątki jeszcze mi sporo brakuje.
Post edytowany. Ostatnio: 01.02.2018 13:14
Jusza, 01.02.2018 14:20
tost, 29.01.2018 21:23 napisał(a):
...Lepszy rodzic sfrustrowany czy taki, który podejmuje jakieś ryzyko? 

Czy jedynie taka ponura alternatywa jest możliwa? Czy rodzic małych dzieci rezygnujący z nadmiernego ryzyka jest skazany na frustrację? Przecież często odmawiamy sobie wielu (przyjemnych) rzeczy dla osiągnięcia jakiś wyższych celów. Dlaczego odmowa nadmiernego ryzyka ma być koniecznie powodem frustracji? Myślę, że to jest kwestia zrozumienia oraz podjęcia świadomego i wolnego wyboru. Frustracja raczej nie powstaje w przypadku wolnych wyborów. O tym chyba mówimy a nie o przymusie wbrew wolności.
dr, 01.02.2018 14:45
tost, 29.01.2018 21:23 napisał(a):
Lepszy rodzic sfrustrowany czy taki, który podejmuje jakieś ryzyko?
jak już tak trywialnie stawiasz sprawę to: lepszy sfrustrowany, ale żywy rodzic niż martwy, ale szczęśliwy;

poz_dr
Tomasz Stanek, (Gość), 01.02.2018 15:13
dr, 01.02.2018 14:45 napisał(a):
tost, 29.01.2018 21:23 napisał(a):
Lepszy rodzic sfrustrowany czy taki, który podejmuje jakieś ryzyko?
jak już tak trywialnie stawiasz sprawę to: lepszy sfrustrowany, ale żywy rodzic niż martwy, ale szczęśliwy;

Na moje pytanie, jak napisałem, nie znam odpowiedzi. W przypadku Twojego jest ona chyba oczywista - natomiast nie każde ryzyko przekłada się na śmierć i tu jest sedno dylematu, moim zdaniem.
 
dr, 01.02.2018 15:19
tost, 01.02.2018 15:13 napisał(a):
Na moje pytanie, jak napisałem, nie znam odpowiedzi. W przypadku Twojego jest ona chyba oczywista - natomiast nie każde ryzyko przekłada się na śmierć i tu jest sedno dylematu, moim zdaniem.
nie rozumiem wyrażenia "nie każde ryzyko przekłada się na śmierć";
chodzi Ci o to, że nie każde działanie niesie za sobą ryzyko śmierci?

poz_dr
Tomasz Stanek, (Gość), 01.02.2018 16:52 Chodzi mi o to, że ryzyko ma w swojej specyfice element prawdopodobieństwa. W praktyce większości ludzi wspinających się, nawet w górach wysokich, nie spotykają śmiertelne wypadki.
Gdybyśmy planując wyjazd w góry wiedzieli, że zginiemy to odpowiedź na pytanie "czy warto" byłaby oczywista, niezależnie od tego czy jesteśmy rodzicami czy nie. I takiej sytuacji mogłoby dotyczyć pytanie czy lepszy jest rodzic sfrustrowany czy martwy.
W rzeczywistości alternatywą dla "sfrustrowany" może być "martwy" albo "spełniony", a nie tylko "martwy". 
Jusza, 28.12.2020 00:49
Remuszko, 29.01.2018 17:16 napisał(a):
Uważam najkategoryczniej (bezwyjątkowo), że odpowiedzialni rodzice dzieci (zwłaszcza kilkorga, zwłaszcza kilkuletnich) nie powinni nigdy uprawiać wspinaczki ani innych pasji grożących śmiercią. Słowo "nigdy" wytłuszczam i absolutyzuję.
Stanisław Remuszko
[email protected], 504-830-131
https://www.bcc.org.pl/wp-content/uploads/25_styczen.pdf
   

R.I.P.
Tom, 28.12.2020 12:34 R.I.P.
Jacek Kierzkowski, (Gość), 28.12.2020 15:47 (')
Marek Grądzki, (Gość), 19.02.2021 09:09 Kolejne memento - według tej informacji trzech chłopa osierociło trzynaścioro dzieci. Niech Bóg się nad nimi zmiłuje, a ich dzieci i bliskich ma w swej opiece. R.I.P.